The Strokes Polska

Ja pamiętam, że w zerówce miałam fajną laskę od angielskiego. Jak ktoś nie chciał czegoś robić, to mówiła: "Będziesz miał kibel!", a ja nie wiedziałam, o co jej chodzi z tą toaletą. Ach, to były czasy...^^

Właśnie uczę się angielskiego oglądając skecz Formacji Chatlet..hehe szkoda, że w szkole takich lekcji nie ma:P

Cytat:

u mnie w szkole koleś od historii ma usta jak a. joli :D w ogole ładny jest :) ale podobno jebnięty ^^' jak sie spóźnisz to gada o tym, że pociagi za czasów PRL jeździly punktualnie, a teraz to różnie bywa. I w ogole. Dziwne, bo mlody jest. Świeżo upieczony nauczyciel.

Pamiętam jak kiedyś spóźniłam się na lekcje i dyrektor mojego gimnazjum kazał mi przyjść do swojego gabinetu. Tam przez całe 45 minut gadał o tym, że nie mogę pójść na lekcje, bo pociąg odjechał... miałam trudności z powstrzymywaniem śmiechu:DNauczyciele to dziwne osobniki:P

Ja na moje nieszczęście (?) nie potrafię się uczyć przy tv czy przy muzycę. Potrzebuję kompletnej ciszy. Czasami nawet tykanie zegara mi przeszkadza. o_O Lekcje jeszcze jak cię mogę, ale przy Mozarcie ewentualnie. :]

ja pamiętam, że moja babka od angola w zerówce miała na drugie imię Teresa *__* pamiętam to.. bo jak sie przedstawiała cos tam nam mówiła i nagle: '...a na drugie mam Teresa, straszne imię.' Wtedy Tereska [taka dziewczynka] sie popłakała. ^^ fakt - to były czasy. :) czasy rzucania skórek od banana na ziemie i ślizganie sie na nich. za dużo kreksówek.

Ja też mam na drugie Teresa i mnie to nie przeszkadza. Po mamusi:D
Próbowałam uczyć sie przy muzyce, ale też mi nie idzie. Nie mogę się skupić. Mówią, że to pomaga, bo niby uruchamia prawą(kreatywną)półkulę mózgową. Mnie jednak nie....

Do nas kiedyś przyszła taka nowa dziewczyna, teraz, notabene, moja koleżanka. Anyway, u nas przy stoliku było wolne miejsce, więc odtąd na posiłkach siedziała z nami. Problem polegał na tym, że nie jadła ani warzyw, ani owoców, więc my- jak na okrutne dzieci w wieku przedszkolnym i z czarnym poczuciem humoru przystało, mówiliśmy jej, że jak nie będzie jeść marchewki (a nie jadła), to jej oczy wypłyną i różne inne przyjemnie rzeczy. To musiała być dla niej trauma, te wspólne posiłki. Ciekawe, czy jej uraz psychiczny pozostał. Muszę ją spytać! ^^

lol oczy jej wypłyną:D jejku kiedys to sie fajne rzeczy robiło :D
a ja mam tylko lewą półkule:D:D

kan-kan;) napisał:

Próbowałam uczyć sie przy muzyce, ale też mi nie idzie. Nie mogę się skupić. Mówią, że to pomaga, bo niby uruchamia prawą(kreatywną)półkulę mózgową. Mnie jednak nie....

może nie masz prawej?: )

nie wiem jak Wy, ale ja nadal robię fajne rzeczy :D:D

ja też sie nie moge skupić przy muzyce, tez musi byc cisza. u mnie w chacie jest 5 osób i jak sie czasem rozgadają to juz kompletnie nie mozna sie skupic. :/
ja też robie fajne i dziwne rzeczy, np. ostatnio jakieś głupki wierciły wiertarką w bloku u sąsiadów ze dwie godziny, a ja musialam sie uczyc do klasówki no to sie wkurzyłam i jak ucichla wiertarka otworzylam drzwi na korytarz w bloku i krzyknęłam: "Debile!!!"
xD albo czasem potrafie iść ulicą i jak nie pada deszcz zakładam sobie na głowę kaptur od kurtki zeby ludzie mysleli ze pada. u mnie nie zanikły jeszcze wygłupy rodem z przedszkola. ;) ale ostatnio nie dzwonię po domofonach w blokach i nie robie sobie żartów, kiedys to była moja ulubiona zabawa!

a poropo sąsiadów.. to wczoraj ja i kurczak dostałyśmy od mojej sąsiadki z orzecha. ^^' za nic. siedziala w oknie na parterze i rzuciła orzechem i udała, ze to nie ona :| ... rany ^^

< lol2 > to było zabawne:D
a co do szkoły to ja mam luzy narazie :) ale i tak jej nie lubię! :D

doigrasz sie jeszcze.. :P

filifionka napisał:

kan-kan;) napisał:

Próbowałam uczyć sie przy muzyce, ale też mi nie idzie. Nie mogę się skupić. Mówią, że to pomaga, bo niby uruchamia prawą(kreatywną)półkulę mózgową. Mnie jednak nie....

może nie masz prawej?: )

nie wiem jak Wy, ale ja nadal robię fajne rzeczy :D:D

Ostatnio wydaje mi się, że nie mam żadnej z półkul:P
A ja zamiast czytać mitologię to sobie siedzę na forum....leń ze mnie, a mitologia na jutro. Niech ktoś wyłączy mi komputer, bo nigdy nie zabiorę za naukę:)
O nie...jutro mam na 7.45 z tym, że o 7.00 muszę być na przystanku. Jak mi się nie chce....ten weekend minął tak szybko.

dzisiaj był skopany dzień w trzy dupy. po pierwsze, facet oddawał kartkówki z fizy. oczywiście dostałam buta. to było nawet zabawne, bo wszyscy dostali buty, nawet moje dwie genialnie koleżanki, tylko jeden kolega (boże, jak ja go nie znoszę), dostał piąteczkę. o_O
potem musiałam zaliczać biegi na wf-ie. aaa!! trzy kółka, w sumie tysiąc metrów. i to nie jakiejś równej powierzchni, tylko teren parkowy. straszne uczucie po tym bieganiu. nie do opisania. na mecie złożyłam się jak scyzoryk i opadłam na trawę. jak usłyszałam swój czas, to mnie to jeszcze bardziej dobiło, bo myślałam, że dość wolno biegłam. potem się dusiłam i do teraz mnie męczy mnie kaszel, bo mam zrypane gardło od oddychania przez usta.
na deser była kartkówa z biologii. facet jest takim złamasem, ze to jest poemat. reszty się domyślicie.
uff. nagadałam się.
traiczny dzień, w którym umarła radość życia. bleh.

u mnie każdy dzien w skzole jest okropny :|