The Strokes Polska

No właśnie... po co się dołowąc z powodu koncertu skoro można nadawac na vive;d;d

but w butonierce napisał:

łatwe, ale ja go nie zawsze rozumiem. właściwie często nie rozumiem jak bulgocze;)

no niestety ten okropny hamerykanski akcent ;/

ma piękny amerykański akcent. on ma piękny głos jak mówi. to nic, że nie zawsze rozumiem;)

ściągnęłam wywiad Juliana z neta z BBC i kurcze, on ma genialny bas. Idzie się połapać co mówi, chociaż swoim zwyczajem uroczo stęka i niepewnie gestykuluje:D

a angielski rules!!! Jedyna rzecz którą właściwie potrafię;P

velvetowa i mada, błagam o korki!!
niemiec w szkole do bani, bo zjebana nauczycielka, gdyby nie ona, to nauka języka sprawiałaby mi większą przyjemność :/
a ang w szkole? zapomnij!! u nas nawet angola nie ma, a to dojeżdżanie mnie już dobija. dobrze, ze koniec ;D

eech ile ja bym dala zeby umiec angielski a nie niemiecki ;/ eeech a Bog sprawil mi psikusa i zrobil inaczej ;/

widziesz kochana, ale niemiecki jest trudniejszy te wszystkie odmiany...;( ja bym wolała niemiecki bym wyjechała do Santa Cruza, tego paragwajskiego piłkarza, on w Niemczech gra;) musimy się zamienić ;)))

ja z niemca potrafię policzyć do dziesięciu na palcach xD
a angielskiego to się można samemu uczyć, nie jest taki trudny, chociaż... dobra nic już nie mówię nie znam się! :P
a co do podkładów z piosenkami Strokesów, to raz na vh1 oglądałam jakiś program o tych wszystkich holyłódzkich gwiazdach i dwa razy było "Someday" i raz "Reptilia". :D Ah.
A do Berlina tez nie pojadę, marzenie ściętej głowy. A jak będą w Polsce to też mam marne szanse. ;(

nie no jak przyjada do Spodka to bede na bank ;) ale watpie...Spodek ejst na nich za duzy...jak wpadna to pewno do Stodoly ;/

nie do Spodka. do jakiegoś małego klubu. byleby w Polsce.

ja proponuję "Zapiecek", małe to i nikt nie wie gdzie się mieści ale klima świtna :)))a poza tym dwa kroki mam ;>

ja proponuje Wiatrak w Zabrzu...bardzo popularne miejsce koncertowe na slasku 'alternatywne centrum kultury" ;)

Odyseja
albo Cegła ://
jak kto woli...

tam gdzie oni tam i ja - niech to bedzie moja maskayma <lool>

ale mialam popisac to juz dosc czasu temu zawsze owego mi brakowalo wiec dzis przy tak pieknym i leniwym dni opowiem wam ni ( ale mi sie zebralo na gadki) cos
udalo mi sie pojechac do mojego chrzestnego na wakcje ( za co do konca bede mu i moju tacie wdzieczna) qrwa w zyciu nie mialam tak udanych wakcji , rodzina mieszka w nowym jorku jakies 20 km od centrum , i do tego maja corke ktora jest strasza od mnie o dwa (heh ja juz 21 pierwszego skoncze 23) a ze Anka to dziewczyna rozrywkowa to czesto zabierla mnie na rozne party, imprezy plenerowe i raz pojechalsmy do central parku w czasie SummerStage festival haa i wlasnie tam po raz pierwszy spotkalam sie z The Strokes i tak naprawde nie zachwycilam sie nimi ...jacys tam kolesie cos podgrywaja, wokalista w ogole taki bez skladu i ladu, no sorry taka flegma, monetami to myslam ze on mowi zamisat spiewac, nie napisze wam co dokladnie grali ale na pewno to byla soma bo pamietam jak mlodziez w refrenie krzyczla glosno "stop" , aha to bylo w 2001.

niby wtedy nie bardzo podalobal mi sie ten ich caly totalnie zawianyy wstep ale caly czas chodzili mi po glowie...nie wiem dlaczego i obiecalam sobie ze kiedys jeszcze raz pojade na jakis ich wstep, pojechalam w pazdzierniku 2003 co prawda stracilam wszystkie moje oszczednosci, a rodzice bardzo sie o mnie martwili , milam mase sianiakow i zadrapan ( tak tak to zacieta walka o to by stac w pierwszych rzedach)ale kit z tym poniewaz drugie podejscie to mnie zupelnie oczarowalo, rozbroilo i wogole stwierdzialam ze ci kolesie i ich muzyka to swego rodzaju styl zycia , ah no i Julian majacy problemy z obsluga mikrofonu, Albert ktory w pewnej chwili stwierdzil ze juz mu sie nie chce grac i teraz musza sobie radzic sami, ale to byl zart bo tak mialo byc tylko w poczatku the modern age albo jak autentycznie sie mylili w trakcie gry przy czym w sumie sie usmiechali nie wspomnie o mrs casablncas ktory w pewnej chwili "oh fuck i don't remember the text"... to bylo w someday i Fabrizio mu podpowiedzial i wogole wtedy byli tacy weseli zabawni owszem na pewno po "kielichu" ale widzialm ze ciesza sie z moga sobie tak grac, wtedy tez po raz pierwszy widzialam Juliet stala z prawej strony za scena.

no i ten moj trzeci koncert na ktorym sie spilam i zamiast podziwiac chlopkow to niestety musialm uwazam zeby sie nie zrzygac na nikogo, przeszlo mi dopiero pod koniec no wiec czuje tak niedosyt .

no nareszcie:D